Macie dużą potrzebę podkreślania na co dzień swoich osobowości, wyrażania sposobu odbierania świata? A może kochacie teatr i jesteście gotowi zamanifestować potęgę jego przekazu w dniu, w którym powiecie sobie „tak”?
Pewnie niejedna osoba czytająca wstęp do tego tekstu pomyśli sobie: „Kolejny cyrk”. I dla wielu osób pomysł przebieranek na ślub nim właśnie będzie. My jednak, wraz z naszą ekspertką – Anną Machnowską z portalu ślubnego PlanujemyWesele.pl chcemy zachęcić Was do tego, aby spojrzeć na ten pomysł nieco bardziej łaskawym okiem. Dlaczego? Bo zaczerpnięcie elementów stroju i dekoracji z epoki, podkreślenie wspólnej pasji czy światopoglądu, albo zwyczajne odegranie własnego autorskiego scenariusza, dla osób wrażliwych estetycznie naprawdę ma sens. I jest gwarancją wyśmienitej zabawy!
Ślub jak spektakl – od czego zacząć
Najlepiej od rozmowy, jak każde z Was by to widziało. Możecie wyjść od burzy mózgów, albo od stworzenia zarysu scenariusza i stopniowego uzupełniania go. Na tym etapie nie ma złych pomysłów – może się okazać, że nawet z najbardziej szalonej myśli da się stworzyć coś, co świetnie wkomponuje się w Wasze wartości lub estetykę. Warto mieć na uwadze, że w spektaklu być może zagracie nie tylko Wy, ale i Wasi świadkowie, a nawet drużbowie czy druhny. Dlatego, mając już pomysł, warto skonsultować go z tymi bliskimi Wam osobami, nie tylko dla ich wkładu w spektakl, ale i dla pewności, że będą chcieli w nim uczestniczyć.
Czy to jest motyw przewodni?
Może być, ale nie musi. – Motyw przewodni to element, który pojawia się w strojach młodej pary i towarzyszących im osób, a także w aranżacji sali weselnej czy upominkach dla gości. Spektakl oparty na ślubie to wydarzenie współtowarzyszące, a nie tylko jego oprawa – podpowiada Anna Machnowska z portalu PlanujemyWesele.pl. Oczywiście łatwiej go zrealizować w plenerze, a na pewno jako kontynuację ślubu cywilnego odbywającego się poza urzędem, bo raczej żaden katolik nie będzie chciał realizować takiego pomysłu w przypadku ślubu religijnego, z racji tego, że byłby to brak szacunku dla świętości sakramentu. Dlatego absolutnie do tego nie namawiamy. Chcąc wziąć ślub konkordatowy lub sam kościelny można pokusić się jednak o stroje stanowiące ważny element spektaklu, który odbędzie się już na weselu. Albo ich bazę.
Royal wedding czy zjazd harleyowców
Ponieważ żyjemy w rzeczywistości, w której monarchowie nadal pobierają się w iście królewski sposób, nic dziwnego, że wiele par ma ochotę na zorganizowanie ślubu w tej poetyce. Na czym miałby taki spektakl polegać? – Na ubraniu się przez parę w stroje, które będą podkreślały ten klimat – inspiracji nie trzeba daleko szukać, wystarczy przejrzeć zdjęcia par królewskich i książęcych z ostatniej dekady i wcześniej. Czy to wszystko? Absolutnie nie. Tu warto przemycić elementy, które jako pierwsze kojarzą nam się z taką dworską uroczystością. Karoca, odpowiednio ubrany woźnica, damy dworu.
Do tego w scenariuszu powinny znaleźć się elementy podkreślające tematykę, którą para chce wyeksponować. – Może to być motyw kultowego czy ulubionego filmu albo książki, świat Hobbitów, elfów, wyprawy dookoła świata. Wspaniale buduje się scenariusze epoki: lata 20. ubiegłego wieku, świat pogańskich Słowian, dworskie inscenizacje, czy te bazujące na mitach, baśniach. Kolejnym motywem może być wspólne zamiłowanie do czegoś – z tego pomysłu najchętniej na pewno skorzystają osoby, dla których pasja jest też stylem życia. Harleyowcy, rowerzyści, biegacze, wielbiciele historii, podróżnicy, słuchacze danego stylu muzyki, żeglarze i tak dalej – mówi Anna Machnowska.
A co z obsadą?
Słowa przysięgi i procedura podpisania dokumentów, ze względu na powagę aktu zawarcia małżeństwa, nie mogą być zmienione, ale już to, co wydarzy się tuż przed i po niej – jak najbardziej może być dyktowane wizją pary młodej.
Kto, oprócz pary młodej i towarzyszących im osób może dostać rolę w ślubnym spektaklu? Każdy, kto miałby ochotę, choć warto się zastanowić, czy nie lepiej, aby zbyt wiele osób nie było w to zaangażowanych. Warto uprzedzić gości, że pojawi się wydarzenie towarzyszące złożeniu przysięgi, a nawet podkreślić, że w związku z tym oprawa ślubu będzie stylizowana, ale na pewno nie wypada stawiać gości przed faktem, że mieliby się na tę okazję przebrać. – Przecież teatr nie zaprasza widzów do odegrania roli, co najwyżej do interakcji i właśnie to jest bardzo ciekawy pomysł na zaangażowanie ślubnej „publiczności” – zachęca nasza ekspertka, Anna Machnowska. O co możemy poprosić naszych gości, aby nie wprawić ich w zakłopotanie? – Na pewno o jakiś akcent związany z tematem spektaklu. Jeśli ktoś będzie miał ochotę, pobudzi wyobraźnię i spełni prośbę narzeczonych. Jeśli nie, przyjdzie i tak stosownie ubrany, bo przecież na ślub ubieramy się odświętnie, tak jak do teatru, choć niestety coraz bardziej wychodzi to z obyczajów – dodaje.
Młodszych gości i tych, których cenimy za wybitne poczucie humoru, można zaprosić do odegrania jakichś ról, choćby miały obejmować jedną kwestię.
– Byłam gościem na ślubie, gdzie mocno dojrzały pan – wuj panny młodej, odegrał rolę kamerdynera, wpuszczającego młodą parę do „pałacu”, czyli sali weselnej. Tak bardzo wczuł się w swoje zadanie, że jego wystąpienie wywołało salwy śmiechu i zostało uznane za rolę spektaklu – ze śmiechem opowiada Anna Machnowska.
Spójna wizja
Jak stworzyć jednolity obraz? Nie przesadzić z elementami wystroju, długością przedstawienia, ale i nie wychodząc z konwencji w trakcie jego trwania. Co mamy na myśli? Otóż po złożeniu przysięgi i podpisaniu dokumentów w obecności urzędnika stanu cywilnego, można zrobić coś w stylu remake’u tego wydarzenia. Dużym zaskoczeniem dla gości będzie na przykład – w czasie, gdy zazwyczaj składa się młodej parze życzenia – odczyt obwieszczenia dla ludu o tym, że królewska para za chwilę wypowie własne słowa przysięgi. Dołożenie zaledwie ścianki imitującej trony, czy krzeseł udekorowanych jak one da sygnał gościom, że młoda para przygotowała jakąś atrakcję. Inny przykład: ślub pasjonatów nurkowania. Tuż po oficjalnej ceremonii i przyjęciu życzeń, można puścić gościom film na ekranie – jeszcze przed zajęciem przez nich miejsc. Para młoda w strojach nurków i ze sprzętem, ale i z akcentami ślubnymi (welon, bukiet, kamizelka, biała mucha i obrączki z wodorostów) przysięgająca sobie „bąbelkowo” wierność i uczciwość małżeńską i cokolwiek jeszcze jest dla nich ważne. Do tego nagrane ich głosy ze słowami deklaracji i podjęcia zobowiązania. A potem przyjęcie z akcentami związanymi z ich pasją – wyświetlanie na ekranie ich zdjęć ze wspólnych wypraw, ścianka przy której do zdjęć pozować będą goście „ubrani” w stroje płetwonurków. Ograniczeniem jest tu tylko wyobraźnia narzeczonych.
Lata 20? Proszę bardzo! Pierwszy taniec do utworu wykonywanego przez Mieczysława Fogga, Hankę Ordonównę, Eugeniusza Bodo czy Zulę Pogorzelską. Albo przez francuskie gwiazdy tych czasów. Koniecznie w wersji z zachowanym szumem czarnych płyt. Własna przysięga wypowiedziana, już na sali, z wymową właściwą dla tamtych czasów. Stroje powinny oddawać ducha epoki; zamiast etoli z futra lisa, można założyć sztuczne futerko lub szal, bo i te były bardzo modne w tym czasie. To piękny plan dla wizażystów, którzy mogą stworzyć wspaniałe makijaże i pomóc w stylizacji.
Ryzyko kiczu
– Ono zawsze istnieje, najczęściej, gdy mamy tendencję do zbyt dosłownego wyrażania symboliki. Jeśli chcemy zabawić się w aktorów, spróbujmy ograć część scenografii, kostiumów gestami, mimiką, sposobem poruszania się, pantomimą – podpowiada Anna Machnowska. To, co kiczowi, ale i niezrozumieniu przekazu przez widzów zapobiegnie, to pozostanie w symbolice właściwej naszej kulturze i obyczajowości. Używanie zbyt wielu fachowych określeń, slangu, niezrozumiałych dla wielu osób gestów może stać się zwyczajnie nieciekawe, nudne lub… niepotrzebne. Także zbytnia dosłowność zabija magię teatru. Odgrywając sceny z książki W 80 dni dookoła świata nie będziemy przecież odlatywać w koszu balonem, ale już te unoszące się od helu i wspinanie się na palcach będzie piękną retoryką.
A Wy, jaki macie pomysł na teatr dwóch aktorów?