Stara miłość nie rdzewieje, ale czy po 40. też?

Tego się nigdy nie spodziewałam! Że mnie, 42-letniej babie, trafi się coś takiego: miłość! Nie wierzyłam, że takiemu ,,szaremu człowiekowi’’ może przytrafić się coś takiego… Jednak życie to nie bajka ani komedia romantyczna i szybko zweryfikowało moje wyobrażenia…

Stara miłość nie rdzewieje, ale czy po 40. też? Foto StockSnap/pixabay

Pani manager Katarzyna i mama Kasia

W pracy Katarzyna, dla mojej dwójki już dorosłych pociech – mama Kasia. Na co dzień jestem managerką działu księgowości. Czy to lubię? A czy teraz jeszcze mam jakiś wybór? Z ciekawych rzeczy o sobie mogę powiedzieć, że kocham nasze polskie góry. Swego czasu spędzałam tam każdy wolny dzień. Potem szybko wyszłam za mąż i równie szybko z tego związku wyszłam. To była krótka, lecz intensywna miłość. Teraz mogę śmiało nazwać się tym młodzieżowym słowem: singielka! Jestem nią już długo, nie po drodze były mi miłosne szlaki. Skupiałam się na karierze i dzieciach. Może to zabrzmi absurdalnie, skoro z byłym mężem mamy dwójkę dzieci, ale mieliśmy inne priorytety i wartości. To mocno przełożyło się na jakość naszej relacji, która skończyła się rozwodem. I tak szłam blisko 10 lat przez życie sama, jedynie ze wspomnieniami jakichś miłosnych zawirowań z przeszłości. W pewnym momencie mojego życia te wspomnienia odżyły, ale nie spodziewałam się, że wkradną się do mojej codzienności.

Tomasz – miłość z lat szkolnych

Pewnego dnia przypadkiem natknęłam się w mediach społecznościowych na profil swojego kochanka z młodości, Tomasza. Kilka lat temu bardzo się w nim zakochałam, ale nasz związek się rozpadł. Teraz, po latach, Tomasz wyglądał jeszcze lepiej niż wcześniej, a opisy jego życia wydawały się dość fascynujące. Zaczęłam myśleć o Tomku coraz częściej i coraz intensywniej. W końcu postanowiłam spróbować znów nawiązać z nim kontakt. Na tamten moment było to dla mnie co najmniej szalone. Zaprosiłam go do znajomych na Facebooku, następnie wysłałam wiadomość. Szczerze powiedziawszy, to była czysta ciekawość. Tyle lat się nie widzieliśmy, a tyle nas kiedyś łączyło. Odpisał mi, ale na początku nasze rozmowy były nieco nieśmiałe. Nie rozpisywał się za bardzo, pisał raczej zdawkowo. Od razu pomyślałam: a co, jeśli ma żonę? Przecież ludzie w naszym wieku przeważnie mają już ten etap za sobą, a ja zachowuję się jak moja córka pisząca na ,,fejsie’’ do typa z uczelni. Na szczęście po pewnym czasie zaczęliśmy rozmawiać jak dawniej. Czułam się, jakby czas się zatrzymał, jakbym wróciła do tych dni, kiedy byłam z Tomkiem. To było szalone i bardzo ryzykowne, ale ja tak naprawdę czułam. Moje życie i tak było nudne, więc zaryzykowałam.

Czy to można nazwać randką?

Tomasz zaprosił mnie na randkę. Nie byłam w stanie odmówić. Poczułam się jak za dawnych lat, kiedy to, przyznam szczerze, nie narzekałam na brak adoratorów. To było niesamowite, czułam, jakby czas włączył wsteczny bieg, a moje emocje z tych cudownych czasów wróciły. Nasze spotkanie było pełne wspomnień dotyczących naszej miłości. Dało się wyczuć, że Tomasz ma do mnie sentyment, ale zauważyłam też, że jest teraz zupełnie inny niż kiedyś. Bardziej dojrzały i mniej improwizujący. Po pierwszej randce zdecydowaliśmy, że miło byłoby widywać się raz na jakiś czas. Po godzinnych rozmowach, tych telefonicznych i tych na żywo, chyba coś zaiskrzyło. To nasze widywanie się ,,raz na jakiś czas’’ wyglądało tak, że spotykaliśmy się regularnie.

Czego może chcieć więcej serce rozwódki po 40.?

Tomasz był teraz dorosłym mężczyzną, ale wciąż miał ten sam urok, który mnie zawsze ujmował. Nasze wspominki dawnych czasów nie miały końca. Do dziś dobrze pamiętam, jak na jednej z licealnych imprez popsuł mi się suwak w sukience, i to w tak niefortunnym miejscu, że było mi widać bieliznę. Tomasz wtedy dał mi swoją koszulę, która stała się moją nową kreacją na tamten wieczór. Takich historii było mnóstwo! To były czasy… Ale relacja z Tomaszem odnowiona po tylu latach była ciekawa też dlatego, że mogliśmy podzielić się ze sobą również nowymi doświadczeniami. Przez tyle lat trochę się ich zebrało…

Byłam szczęśliwa. Tomasz witał mnie śniadaniem i żegnał pocałunkiem na dobranoc. Do tego niezwykle mnie wspierał w życiu codziennym, a raczej mi je urozmaicał. Już nie wracałam zmęczona po robocie tylko po to, żeby odmóżdżyć się jakimś słabym serialem w TV, tylko wiedziałam, że muszę założyć jakąś kieckę na wieczór z Tomaszem. W końcu pojawił się ktoś, kto przypomniał mi, jakie to cudowne być kobietą!

Stara miłość nie rdzewieje? A może jednak…

Byłam bardzo szczęśliwa, że mogłam znów rozmawiać i spędzać czas z Tomaszem i czuć się jak wtedy, kiedy byliśmy razem. Nasze randki były romantyczne i pełne emocji, a ja czułam, że ponownie zakochuję się w Tomku. Spędzaliśmy razem czas na długich spacerach, romantycznych kolacjach i wycieczkach po okolicy. Dzięki temu odkryliśmy, że nadal mamy wiele wspólnych zainteresowań, takich jak muzyka, literatura i podróże. Jednak ja byłam ostrożna i trzymałam dystans, pamiętając o swoim bolesnym rozwodzie. Z czasem jednak, gdy coraz bardziej zaczynałam mu ufać, zaczęliśmy rozmawiać o przyszłości. Tomasz mówił o swoich marzeniach związanych ze wspinaczką i podróżami po świecie. Mnie zależało jednak na stabilizacji i spokojnym życiu. Zapaliła mi się w głowie czerwona lampka. Czy on wraca do mnie po tylu latach, żeby wywrócić moje życie do góry nogami i traktuje to jak przelotny romans?

To inna miłość niż ta w mojej pamięci

Po pewnym czasie zaczęłam zauważać, że nasza relacja jest inna niż ta, którą pamiętałam z młodości. Głupia ja! Gdy to sobie uświadomiłam, poczułam się zmieszana i zaczęłam się zastanawiać, czy Tomasz jest dla mnie odpowiednią osobą, czy może tylko daje mi bliskości i związek, którego mi brakowało. Zaczęłam także dostrzegać, że nasze codzienne problemy i życiowe doświadczenia są różne i nie zawsze łatwo jest je pogodzić. Po długiej i szczerej rozmowie z Tomaszem zdecydowałam, że to powinno się zakończyć. Nie możemy znów bawić się w dzieci. Zrozumiałam, że czas młodości i namiętności minął i trzeba się z tym pogodzić. To było fajne, ale na chwilę. Ja potrzebowałam stabilności i spokoju w życiu, ale Tomasz miał inne plany. Zakończyłam ten związek, ale wciąż go szanowałam i byłam mu wdzięczna za czas, który spędziliśmy razem. Teraz czuję się wolna i gotowa, by zacząć kolejny rozdział swojego życia. Ten rozdział licealnych miłości chyba zakończyłam.

Nowa ja, nowa miłość?

Pewnie, że po rozstaniu z Tomaszem byłam trochę osamotniona i niepewna swojej przyszłości. W końcu to jakaś kolejna romantyczna porażka w moim życiu, a trochę lat już mam. Ale wreszcie odżyłam. Dało mi to niezłego kopa do działania. Zrozumiałam, że muszę wziąć życie w swoje ręce. Nie mogę uzależniać mojego szczęścia jedynie od mężczyzny. Ja sama muszę zrozumieć, czego chcę. Życie ułożyło mi się tak, a nie inaczej. Trochę późno to zrozumiałam, ale teraz wiem jedno: nigdy nie jest za późno! Zdradzę Wam tylko, że zapisałam się na jogę i zaczęłam patrzeć na to, co jem… I poznałam kogoś. Ma swój własny sklep, więc nie zamierza mi uciekać na koniec świata! Zobaczymy, co z tego wyjdzie, ale dałam sobie na luz. Choć przygodę z Tomaszem uważam za niesamowite przeżycie i wiem, że to marzenie wielu kobiet, teraz żyje mi się lepiej.

Tekst jest wyznaniem czytelniczki nadesłanym do redakcji Obcasy.pl. Imię i nazwisko bohaterki znane redakcji.