Samolot z Warszawy do Hurghady musiał awaryjnie lądować w Bułgarii. Jeden z pasażerów poinformował o bombie, która może być podłożona na pokładzie.
Turyści opuścili maszynę i przebywają w sali tranzytowej lotniska. Zgodnie z procedurami lotnisko zostało zamknięte. Trwa kontrola, która ma stwierdzić, czy niebezpieczny ładunek faktycznie jest na pokładzie. 64-letni pasażer zawiadomił o ładunku wybuchowym, mającym eksplodować. Jest przesłuchiwany przez służby specjalne Bułgarii. Mężczyzna najprawdopodobniej nadużył alkoholu.