Płyta, to przede wszystkim pop, jednak z dużą domieszką R’N’B. Materiał podczas pracy w studio zmieniał się, rozwijał i ewoluował. „Początkowo brzmienie krążka miało być bardziej „amerykańskie”, hip-hopowe” – mówi Tom Horn, producent większości materiału – „jednak w trakcie wspólnych rozmów doszliśmy z dziewczynami do wniosku, że taka muzyka w polskim wykonaniu się po prostu nie sprawdzi.
Zostawiliśmy więc Amerykanom robienie „amerykańskiego brzmienia” a sami poszukaliśmy recepty na połączenie mojej fascynacji mocnymi, „czarnymi” bitami z muzykalnością i melodyjnością, która siedziała w duszach dziewczyn. Wierzę, że w wyniku takiego połączenia wyszło coś ciekawego i przebojowego.”
Jak twierdzą członkinie zespołu, krążek ten jest uwieńczeniem pewnego etapu działalności grupy. „Ten materiał nie powstał od razu” – mówi Estera, liderka NASTY LADIES, odpowiedzialna za stworzenie większości materiału na płycie – „to był pewien okres czasu, pewne przeżycia, pewne przemyślenia. Każda piosenka jest opowieścią inspirowaną wydarzeniami w moim życiu, bądź ludzi, których znam. Dla osób mi najbliższych to trochę rodzaj pamiętnika, który sama postanawiam im przeczytać. Są tam więc piosenki pisane pod wpływem różnych emocji. Ktoś zapyta czy to dobrze, że o tym mówię…. Ja wierze, że tak. Chce tą płytą wiele przekazać innym kobietom, przede wszystkim tym, które nie mają odwagi mówić. Bardzo chciałabym, by wierzyły w siebie i nie zamykały się w czterech ścianach, by nie bały się otwierać na nowe. Kilka ostatnich lat u boku dziewczyn zmieniło mnie diametralnie, każda z nas się zmieniła. Wielokrotnie byłyśmy dla siebie podporą i pewnego rodzaju psychologiem (czasem warto się wygadać w gronie samych kobiet). Prawie wszystkie jesteśmy nauczycielkami więc zwykłyśmy kształcić osobowości i pasje w dużo młodszych od siebie, wcale nie spodziewając się, że kształtowałyśmy przy okazji pogląd na różne sprawy. Moje piosenki nie zawsze mówią o czystej , oddanej miłości… częściej o pasji, pragnieniu, pożądaniu, bólu i kobiecej naturze. Sama jestem ciekawa, czy osoby, którymi się inspirowałam rozpoznają swoje życie w moich tekstach.”
A skąd wziął się tytuł? „To proste” – mówi Estera – „każda kobieta dwie twarze. Jeśli jesteś mężczyzną to proszę, możesz to odbierać jak chcesz! Większość tekstów na płycie ma lekki wydźwięk feministyczny. Wiem, że w naszym kraju jest wiele kobiet, które potrzebują paru słów, by pamiętały, że są silne i piękne i nawet wtedy gdy wali się wszystko potrafią świetnie stawać na wysokości zadania radząc sobie często dużo lepiej niż mężczyźni!.Mimo wszystko uwielbiamy kochać i być kochane… niestety chyba bardziej niż walczyć. Może właśnie dlatego piosenka „Byś tylko był” promuje naszą płytę.