Joanna Horodyńska od kilkunastu lat ocenia stylizacje gwiazd w prasie i w programie telewizyjnym „Gwiazdy na dywaniku”. Niektórzy postrzegają ją jako jedną z naczelnych polskich fashionistek, a inni – wręcz przeciwnie. Horodyńska lubi eksperymentować z ubraniami i często udaje jej się pokazać w niekonwencjonalnej odsłonie. Ale kto będzie spoglądać z sympatią na osobę, która zadziera nosa i puszy się jak paw?
„Gdy widzę kogoś fatalnie ubranego, odwracam się, żeby nie patrzeć” – cytuje Horodyńską nagłówek artykułu. I to zdanie sprawiło, że pozostałe rzeczy, o których wspomniała, nie miały już znaczenia. Momentalnie w sieci pojawiły się setki komentarzy pełnych współczucia dla Horodyńskiej, choćby pod udostępnieniem wpisu na fanpage’u Vogule Poland:
„I już mamy wyjaśnienie, dlaczego pani Horodyńska nie widziała się w lustrze od ’92”;
„Ciekawe jak trudno przechodzi jej się koło witryn, nie może nawet się przejrzeć. Biedna!”
„To zabrzmi dziwnie, ale w dobrych ubraniach czuję się jak wśród przyjaciół – pewniejsza siebie, bardziej wolna, bardziej odważna.” – kontynuuje stylistka. Trzeba przyznać, że sprawa jest dość zabawna, zważając na fakt, iż praca Horodyńskiej polega na nieustannym krytykowaniu cudzych strojów. A tam gdzie krytyka, tam też fatalnie ubrani ludzie i, można się domyślić, momentalnie popsuty humor.