„Piękno jest w Tobie” – Weronika Rosati

Sympatyczna, naturalna i niesamowicie zdolna Weronika Rosati podzieliła się ze mną wiedzą o tym, co nosi w torebce, jaki kosmetyk lubi najbardziej i w kim widzi prawdziwe piękno.


IMG_7092

Co Ci przychodzi do głowy, jak słyszysz zdanie: „Piękno jest w tobie”?

Tak naprawdę przychodzą mi do głowy dwie kobiety, które są uosobieniem piękna. Jedna z powodów emocjonalnych, ponieważ zawsze patrzyłam na nią z uwielbieniem – to moja mama.
Druga zaś stanowi ideał piękna, który mnie zachwyca nie tylko oryginalną urodą, ale również osobowością i dokonaniami – Elizabeth Taylor. Są to dwa przykłady kobiet pięknych fizycznie, ale nie idealnych. Mają w sobie coś więcej, pewną aurę, która powoduje, że ludzie, patrząc na nie, widzą pewnego rodzaju czar.

Bez jakiego kosmetyku nie potrafisz się obejść?

Bez dobrego tuszu do rzęs takiego jak Avon Big&Daring Mascara, a ostatnio też bez oleju marokańskiego do włosów i bez moich ulubionych perfum AVON Femme.

Co znajdziemy w Twojej torebce?

Poza tuszem do rzęs Avon Big&Daring Mascara, nowa szminka AVON Ultra Color Bold – uwielbiam ja za nasycone kolory i na pewno bronzer – w domu mam ich 20, zakrawa to na obsesję (śmiech), dwa telefony, zapasowe szkła kontaktowe i obrazek Matki Boskiej Częstochowskiej. No, i oczywiście porozwalane kosmetyki i duży bałagan.

Jeżeli chcesz podkreślić swoją urodę podczas ważnego wydarzenia, to w jaki sposób?

Przede wszystkim oczy – lubię jak są mocno podkreślone, a rzęsy dobrze wytuszowane, to pięknie „otwiera” oko, ale też i włosy. Bardzo lubię mieć je rozpuszczone. Na co dzień noszę kitkę, zawsze są związane. Dlatego jeśli mam ważne wieczorne spotkanie czy inne, mniej ważne, to chcę, aby pięknie lśniły.

Często spotykasz się ze znanymi aktorami w USA. Jak oceniasz swoje relacje z nimi jako aktorka z Polski?

Wielcy aktorzy i gwiazdy Hollywood, zwłaszcza amerykańskie, mają do czynienia z tyloma osobami, które usiłują coś od nich uzyskać, są fałszywe i próbują zabłysnąć w ich blasku…Na szczęście takie osobowości mają pewien radar na prawdę i fałsz. Nie ma tu znaczenia kraj
pochodzenia, ale umiejętność wypracowania dobrych stosunków.

Czy trudno się przebić i zdobyć takie relacje?

Z doświadczenia wiem, że pozyskiwałam ich sympatię i szacunek, będąc bardziej skupioną na swojej pracy, ale też będąc wobec nich naturalną. Jest to dość proste, bo jak czują, że ktoś nie jest sztuczny, to natychmiast też stają się naturalne.

Podczas której rozmowy czułaś duży dystans i barierę trudną do pokonania?

Jedna z aktorek, którą bardzo lubię, pochodząca z arcybogatej rodziny, wykształcona w harwardzkich szkołach, traktowała mnie z góry. Trochę mnie to uderzyło, ale potem pomyślałam sobie, że chyba taka po prostu jest.

Czy to rodzaj przerośniętej nonszalancji?

Nawet nie. Myślę, że ma pewną wyższość, ale nie tylko wobec mnie – po prostu taka jest. Różni są rozmówcy, wiele zależy też od ich nastroju. Rozmawiając z Johnnym Deepem, jako ostatnia z osób umówionych na wywiad, wyczułam, że jest już zmęczony i będzie chciał szybko skończyć. Na początku zapytałam go o Marlona Brando – wiedziałam, że jest on dla niego ważny. I zadziałało! Zobaczyłam ten błysk w oku.

I jak się potoczyła rozmowa?

Johnny Deep jest wielkim aktorem, ale też mądrym człowiekiem. Wspomniał o filmie „Transcendencja”, w którym gra – według niego – normalnego człowieka, a potem powspominał niezapomniane chwile z przyjacielem Marlonem Brando. Był dla niego przyjacielem, bratem, ojcem…

Jakie plany zawodowe przed Tobą?

Na razie emitowany jest „Piąty stadion”.

Jak się czujesz w roli komediowej?

Uwielbiam pracować na tym planie, jednak zdjęcia już się zakończyły. Tak naprawdę największą przyjemność sprawia mi obserwacja aktorów.

Miałaś chwilową przerwę ze względu na rehabilitację nogi…

Tak naprawdę ona nadal trwa. Poważniejsze złamania rehabilituje się rok, półtora, i moja rehabilitacja pewnie też tyle potrwa.

A dalsze plany?

Nigdy ich nie zdradzam.

 

Rozmawiała Monika Rebelak