Znana i lubiana przez wszystkich Beata Kozidrak przechodziła ostatnio w życiu bardzo trudne chwile. Piosenkarka zakończyła swój długoletni związek. Krążyło wiele plotek na temat tego, że została ona zdradzona przez swojego męża, jednak sama zainteresowana nigdy ich publicznie nie potwierdziła.
Ludzie w takich momentach zazwyczaj szukają ukojenia – artystka oczywiście znajduje je w muzyce, przelewając swoje emocje na papier, czego efektem są teksty nowych piosenek. Mowa tutaj o najnowszej płycie, która ma bardzo wymowny tytuł „B3”. Przypadek? Przecież te słowa tłumaczone na język polski – „bądź wolna”, są bardzo adekwatne do jej aktualnej sytuacji. Pani Beata zawsze wyrażała swoje uczucia właśnie poprzez muzykę.
Artystka udzieliła ostatnio bardzo szczerego wywiadu dla magazynu „Pani”. Możemy w nim przeczytać między innymi o jej przemyśleniach na temat bycia wolną: „Jestem kobieta wolną, bo sama podejmuję decyzje o swoim życiu, zarówno prywatnym jak i artystycznym”.
Dodaje także, że „Przez ostatnie dwa lata moje środowisko się zmieniło, poszerzyło. Na początku znałam tu niewiele osób. To też jest moja forma wolności, że żyję tak jak chce, z tymi, którzy mnie szanują, lubią, kochają. Chcę umówić się ze znajomymi na kolację czy drinka – nikt mnie nie ogranicza. Mam wiele koleżanek, które po nieudanych związkach są tak zranione, że nie potrafią zaufać, nie chcą kolejnych rozczarowań. U nas o wielu sprawach się nie mówi, albo mówi się zdecydowanie za mało. Rozumiem lęki kobiet i chciałabym im przez swoje teksty powiedzieć, żeby się nie bały. Nie należy wmawiać sobie: już tyle przeżyłam i nic mnie w życiu nie spotka, albo: za późno na zmiany i lepiej niech zostanie tak, jak jest. Ludzie tkwią w małżeństwach przez przyszłości. Pomyślmy – przecież nie żyjemy dwa razy – ile czasu nam jeszcze zostało?”.
Beata Kozidrak opowiedziała także o tym, jak ważne jest dla niej zaufanie w relacjach międzyludzkich:
„Nie toleruję braku lojalności i kłamstwa. Kiedy komuś, nieważne – kobiecie czy mężczyźnie – zaufam, otworzę się przed nim i ten ktoś to wykorzystuje. Przeżyłam coś takiego. To dla mnie bardzo bolesne. Ale nie ma takiej możliwości, bym, wiedząc o czymś przykrym, nie powiedziała, co mnie boli, tłumiła to w sobie. Uważam, że nie wolno zamiatać problemów pod dywan, bo szybko zaczyna się robić nieciekawie i potem okazuje się, że nie ma już czego naprawiać”.
My życzymy Pani Beacie dużo wytrwałości i optymizmu! Wierzymy także, że czeka ją w życiu jeszcze wiele wspaniałych chwil.