
I postanowiła ją usunąć! Wpis po wielkiej fali hejtu ze strony internautów zniknął z jej profilu. Na szczęście zdążyłyśmy zobaczyć, co konkretnie nie podoba się Mai w proteście, w który zaangażowały się przecież setki tysięcy Polek.

Jej zdaniem bardziej należy skupić się na ustawie o Ceta, która ma wejść w życie 26 października.
(…) Na pierwszych stronach czarny protest. A po cichu przechodzi właśnie ustawa, która zaważy na życiu KAŻDEGO Z NAS. Ustawa o Ceta ma być odpisana 26 października. Polskę zaleją produkty naszpikowane GMO. Wszystkie produkty będą odkażane chlorem, nafaszerowane antybiotykami, modyfikowane genetycznie. Przerażający jest fakt, że nie piszą o tym gazeta, onet, newsweek… jak się już porządnie najemy takiego gmo i będziemy zachodziły w ciąże to faktycznie jest spora szansa na urodzenie ośmiornicy zamiast zdrowego dziecka. Więc idźcie na #czarny protest żebyście mogły się przebadać, bo nowotwory będą czekały na was na półce w sklepie. – napisała w jednym z komentarzy.
Maja przyznała, że dopiero wczoraj zapoznała się z ustawą antyaborcyjną.
Ludziom wciskają ciemnotę, że nie będą mogli robić badan prenatalnych (!) nie ma ani słowa o tym w ustawie. Puszczają w mediach informacje, że lekarz który ratował twoje życie i przez te działania dziecko zmarło, będzie siedział. Przeczytałam te ustawę (dopiero dzisiaj) i ja się z czarnego protestu wypisuje – taki komentarz Mai możemy przeczytać na Dorzeczy.pl.
Dlaczego wypisuje się z Czarnego Protestu?
Bo nic mnie w niej nie szokuje. Myślałam że nie można robić badań prenatalnych, że lekarz który ratując mnie pójdzie siedzieć jeśli płód umrze. Brednie – napisała również w jednym z komentarzy, zacytowanym przez Dorzeczy.pl.
Uważacie, że Maja powinna była usuwać wpis?