Tamara Gonzalez Perea ujawniła kulisy rozstania ze śniadaniówką

Prezenterka w 40-minutowym filmie opowiedziała o powodach odejścia z telewizji.

Tamara Gonzalez Perea ujawniła kulisy rozstania ze śniadaniówką. Foto Instagram @tamaragonzalezperea

Tamara Gonzalez Perea od 2018 roku współprowadziła poranny program TVP2 „Pytanie na śniadanie”. Niedawno ogłoszono, że blogerka i jej partner antenowy Robert El Gendy nie pojawią się już w roli prowadzących. Zastąpią ich Katarzyna Cichopek i Maciej Kurzajewski. Spekulowano, że decyzja podyktowana była niską oglądalnością programu. Macademian Girl twierdzi, że nie to było powodem zwolnienia i w 40-minutowym filmie na Instagramie opowiedziała o kulisach zakończenia współpracy.

– To nie jest prawda, że podziękowano nam z powodu niskiej oglądalności. My z Robertem daliśmy całe serce temu programowi. Wiem, że on może powiedzieć to samo. Ja uwielbiam formułę śniadaniówki, to jest mój wymarzony program i to była piękna przygoda. To potwierdzały wyniki oglądalności, które my dostawaliśmy po zakończeniu pracy – mówi Tamara. Wyznała, że prawdziwym powodem rozstania był brak zgody na podpisanie nowej, mniej korzystnej umowy.

– W chwili zatrudnienia mnie w TVP uzgodniliśmy że jestem współpracownikiem, ale moje dochody z social mediów, bloga, są moją kwestią i moim zarobkiem – kontynuuje była prezenterka. – Umowa z impresariatem TVP zakłada wyłączność – ja nie mogę nic zrobić bez zgody stacji. Jeśli stacja nie wyrazi zgody na podjęcie jakiejś współpracy, ja nie mogę nic zrobić. Oczywiste jest, że dla kogoś, kto jest influencerem, działa na tak wielu polach, ta umowa nie jest korzystna. Wynikało z niej, ze muszę oddawać lwią część swoich zarobków.

Influencerka podkreśliła, że współpraca z TVP była tylko drobną częścią jej dochodów, ponieważ program prowadziła tylko cztery razy w miesiącu. Zdecydowała się nie podpisywać nowej umowy, ze względu na brak gotowości do negocjacji ze strony telewizji.

– Nie chciano ze mną negocjować. Usłyszałam, że jak nie, to nie i wyciągnięte zostaną konsekwencje. Te konsekwencje przyszły w styczniu tego roku, kiedy moja umowa dobiegała końca. Moja menedżerka dostawała maile w środku nocy, że albo podpiszemy nową umowę jutro, albo szukamy dla Tamary zastępstwa. Czułam się terroryzowana – wyznaje Macademian Girl. Całe nagranie można obejrzeć na Instagramie prezenterki.