
Paolo Sorrentino nie zawiódł. Autorzy recenzji zwracają uwagę na żywiołowe reakcje kinowej publiczności: film budzi ogromne emocje.
Zapowiadany jako film o Silvio Berlusconim „Loro” okazał się pełną ironii opowieścią o władzy jako takiej: w całej jej moralnej pustce i śmieszności. Berlusconi jest tylko jednym z bohaterów.
– To fikcyjna opowieść, która wykorzystuje wydarzenia, które prawdopodobnie miały miejsce – oraz te wymyślone. Na tym polega trudność podczas pisania scenariusza – inaczej tworzy się opowieść całkowicie fikcyjną, inaczej, gdy wisi nad tobą pewnego rodzaju zagrożenie: o obrazę czy naruszenie dóbr osobistych. Można kogoś zranić. Powiem krótko: to nie był łatwy projekt. – komentuje Paolo Sorrentino, twórca filmu.
Berlusconi to fenomen. Społeczny i psychologiczny. Szaleńcze wręcz uwielbienie, jakie od początku żywiła do niego część włoskiego społeczeństwa i równie ogromna, szczera nienawiść, którą darzyła Berlusconiego grupa jego przeciwników. Berlusconi to uosobienie władzy: pozbawionej morale, wręcz śmiesznej w swojej arogancji, a jednocześnie przyciągającej.