
Łupem włamywaczy padła między innymi obrączka z wygrawerowaną datą ślubu – cenna pamiątka dziennikarki.
Joanna Racewicz jednak nie tym najbardziej się martwi. Najgorszy jest dla niej fakt, że złodziei widział jej ośmioletni syn, który po tym zdarzeniu stracił poczucie bezpieczeństwa.
Racewicz kilka godzin temu umieściła na swoim facebookowym profilu emocjonalny wpis. Udostępniła również wizerunek włamywaczy (pisownia oryginalna):
Spojrzałam wam w oczy, dranie… I w nosie mam ochronę wizerunku oraz wszystkie te bajki o domniemaniu niewinności!
Byliście u mnie! Nieproszeni. Z buciorami i lepkimi łapami!!!
Policja szuka i wciąż nie wie, kto to, więc może Facebook pomoże?
Wilanów, środa, 14 września, ok 19.40.
Jest ich dwóch. Wchodzą do budynku, jak do siebie, mają kod (od kogo?).
Potem kilka kroków przez garaż, bezczelne spojrzenie w kamerę i schodami pożarowymi na dach. Łom pewnie w rękawie.
Znacie ich? Widzieliście gdziekolwiek?
Byli w moim domu, zabrali biżuterię, bezcenną dla mnie obrączkę z datą ślubu, sto innych rzeczy, wartościowych, ważnych, mniejsza z tym.
Najgorsze, porażające i paraliżujące do szpiku kości – widział ich mój Syn…
Bo wrócił z nianią z zajęć, kilka minut wcześniej.
Widział ich!!!
Potem tłum ludzi, policja, odciski palców, strach, zanim Go przytuliłam.
Nie, nie chcę opisywać, co teraz czuje ośmioletni chłopiec i jak bardzo jest przerażony.
Chcę Mu powiedzieć: „Synku, jesteś bezpieczny, już nie wrócą”.
I chcę poprosić – pomóżcie, udostępniajcie.
Nie mogli rozpłynąć się w powietrzu. – napisała dziennikarka.





Do chwili obecnej Policji nie udało się ustalić tożsamości widocznych na zdjęciach mężczyzn. Miejmy nadzieję, że upublicznienie ich wizerunku w tym pomoże i rodzina dziennikarki odzyska skradzione przedmioty oraz spokój i poczucie bezpieczeństwa.