Po wielu tygodniach zapowiedzi na rynku w końcu pojawił się krążek ”Justice”. Bieber tworzył go już w czasie pandemii i, jak sam stwierdził, chce nią poprawić nastrój po ostatnim szalenie trudnym dla wszystkich roku.
– Skończyło się na tym, że nazwałem ten album Justice, bo jest tak wiele niesprawiedliwości na tym świecie i tak było od zarania dziejów. Chciałem kontynuować tę rozmowę o tym, jak to wygląda. Jestem naprawdę zaszczycony, mogąc zagrać tylko małą rolę i móc tworzyć muzykę, która inspiruje ludzi i podnosi ich na duchu w tym czasie. To był szalony czas na tym świecie. Było wiele niepewności, więc myślę, że moim celem przy tworzeniu tego albumu było po prostu zapewnienie komfortu słuchaczowi, zapewnienie innego połączenia, ponieważ wiem, że wiele osób zostało odizolowanych – wyznał piosenkarz.
Justin Bieber od samego początku powtarzał, że ”Justice” będzie jego najbardziej osobistym albumem. Wielu fanów po przesłuchaniu płyty deklaruje w sieci, iż jest to również… najlepsza płyta kanadyjskiego wokalisty. Nawet krytycy muzyczni nie szczędzą pozytywnych opinii na temat krążka. Album, choć jego premiera miała miejsce zaledwie kilka godzin temu, zyskał już ogromną popularność.
W temacie nowej płyty Justina nie jest jednak tak kolorowo, jak mogłoby się wydawać. Wczoraj magazyn Rolling Stone poinformował, że Bieber został pozwany o umyślne naruszenie praw autorskich w logo albumu. Na drogę sądową wszedł francuski zespół Justice. Ich znak firmowy ma ponoć w dużym stopniu przypominać napis (zaprojektowany zresztą przez samego Justina), który widnieje na okładce krążka. Czy grupa muzyczna z Paryża ma rację? Porównajcie sami:
Wyświetl ten post na Instagramie.
Wyświetl ten post na Instagramie.
