Kanały rodzinne. Jak wykorzystywanie dzieci stało się nową drogą do sławy?

Praca dzieci kojarzy się z wykorzystywaniem małoletnich do ciężkich prac fizycznych w krajach rozwijających się. Jednak dzieci pracują też na Zachodzie, i to w blasku reflektorów. Internet jest tylko kolejną sceną, na której zarabiać mogą nieletni. Niestety, brak odpowiednich regulacji często prowadzi do istnego koszmaru.

Kanały rodzinne
Kanały rodzinne. Jak wykorzystywanie dzieci stało się nową drogą do sławy? Foto Ketut Subiyanto/Pexels

To dla nas oczywiste, że na kinowych ekranach, obok uznanych dorosłych aktorów, grają dzieci. Także wielu muzyków zaczyna młodo. Justin Bieber już jako 15-latek był znanym na cały świat piosenkarzem. Na naszym własnym podwórku kariery robią Roksana Węgiel i Viki Gabor. Obydwie artystki dały się poznać szerszej publiczności w programie The Voice Kids, a następnie w dziecięcej wersji Eurowizji. Fakt, że konkursy te są tak popularne, świadczy o tym, iż praca młodych osób w show-biznesie nikogo już nie dziwi. Co więcej, mało kogo martwi. Lecz chociaż dzieci pracujące na planach czy w studiach nagraniowych mają zapewnioną ochronę prawną, to w ustawodawstwie brakuje jak na razie przepisów dotyczących pracy dzieci w Internecie. Niestety, luki te wykorzystują niektórzy rodzice.

Dzieci w Hollywood

Internet przypomina czasem Dziki Zachód. I to dosłownie, ponieważ sytuacja młodych artystów i influencerów jest zaskakująco podobna do tego, jak traktowani byli dziecięcy aktorzy w Hollywood na początku XX wieku. Zmieniło się to dopiero pod koniec lat 30. To wtedy znany dziecięcy aktor, Jackie Coogan, dowiedział się, że z jego wielomilionowej fortuny, zarobionej przez niego jeszcze przed osiągnięciem pełnoletności, nie zostało prawie nic. Większość pieniędzy została wydana przez jego matkę i ojczyma na futra, diamenty czy drogie samochody. Coogan pozwał rodziców. Na szerszą skalę spowodowało to natomiast wprowadzenie w życie prawa znanego potocznie pod nazwą Coogan Act, mającego chronić dzieci pracujące w Hollywood przed wyzyskiem. Poza sprawami materialnymi, uchwała ta zajęła się również ograniczeniem godzin, które dzieci mogły spędzać pracując na planie.

dziecko w internecie
Kanały rodzinne. Jak wykorzystywanie dzieci stało się nową drogą do sławy? Foto Yan Krukov/Pexels

Dzieci w Internecie

Prawodawstwo często ma problem z nadążaniem za szybko rozwijającym się światem. Tak jest też i w tym przypadku. Chociaż zarówno w Ameryce, jak i w Polsce, a także większości krajów na świecie istnieją prawa chroniące dzieci pracujące w „typowych” obszarach show biznesu, mało które dziecko zarabiające w Internecie ma takie same przywileje. O tym, kiedy i jak dzieci będą pracować, a także kto będzie zarządzać ich pieniędzmi, często decydują sami rodzice. Niestety, niektórzy z nich widzą w swoich nieletnich pociechach okazję na dodatkowy zarobek.

Kanały rodzinne

Kanały rodzinne brzmią przyjaźnie i niewinnie. Zazwyczaj polegają one na prezentowaniu życia rodzinnego, bardzo często w formie vlogów. W filmach tych występują zarówno rodzice, jak i dzieci. Ponieważ ten rodzaj treści jest, przynajmniej z pozoru, mało kontrowersyjny, są one szczególnie lubiane przez reklamodawców. Zresztą pomagają im również same portale społecznościowe. Wzrost zainteresowania kanałami rodzinnymi nastąpił w 2016 roku, kiedy YouTube zaczął mocno promować udostępniane przez nie filmy. Nie był to zaskakujący ruch – asocjacja z treściami rodzinnymi, szczególnie w miejscu, które potrafi być tak wulgarne czy wyuzdane, jak Internet, jest zazwyczaj odbierana pozytywnie. Niestety, za częścią kanałów rodzinnych stało cierpienie dzieci, które były ich gwiazdami.

Film z życia

Internet to nie film fabularny. Przez to dużo trudniej oddzielić jest w nim to, co udawane, od tego, co prawdziwe. Szczególnie małym dzieciom, u których pojęcie rzeczywistości dopiero się kreuje. Fakt, iż dużo częściej to nie twory ani talenty nieletnich, ale właśnie ich życie jest towarem, który udostępnia się w sieci, jeszcze te sprawę komplikuje. Plan filmowy i dom stapiają się w jedno. A przez to, że nagrywana jest każda sytuacja, tworzy się dysonans między życiem „dla siebie” i „życiem dla widzów”. Niestety, dużo częściej to drugie, do którego wgląd ma publiczność, nie powinno być udostępniane obcym.

Prywatność w Internecie
Kanały rodzinne. Jak wykorzystywanie dzieci stało się nową drogą do sławy? Foto Pixabay/Pexels

Brak prywatności

Jednym z największych problemów, który towarzyszy kanałom rodzinnym, jest brak prywatności. Dzieci często nie mają świadomości o tym, jakie konsekwencje ma lub może mieć w przyszłości udostępnianie własnego wizerunku w Internecie. Wiele platform ma ustanowiony limit wiekowy, zazwyczaj 13 lat, który jest zresztą nagminnie łamany. Jednak osoby młodsze nie mają prawa na prowadzenie własnych kont. Natomiast ich zdjęcia, filmiki i inne rzeczy z nimi związane mogą pojawiać się na stronach prowadzonych przez ich rodziców. Oczywiście, skoro ich opiekunowie są tymi, którzy muszą wyrazić zgodę na upublicznienie wizerunku dziecka, to wydaje się, że nie trzeba małoletnich nawet pytać o zdanie.

Dramat dziecka, czyli co się klika

Zawsze najlepiej sprzedawała się sensacja. Przeniesienie tej zasady na grunt kanałów rodzinnych oznacza, że najchętniej oglądane są kłótnie, dramaty, skrajne emocje oraz niezwykłe wydarzenia. W to wszystko angażuje się również najmłodszych członków rodziny. Niedawno Internet obiegło wideo, w którym vlogerka Jordan Cheyenne uczy swojego ośmioletniego syna, jak poprawnie płakać do kamery. Podczas gdy matka zajęta jest pokazywaniem, jak dobrze wypaść i które pozycje przyjmować, chłopiec przeżywa osobistą tragedię. Rodzina dowiedziała się bowiem właśnie o potencjalnie śmiertelnej chorobie pupila. Chociaż dla niektórych byłby to moment prywatny, Cheyenne postanowiła podzielić się nim z obserwującymi. Na filmie wydaje się niestety bardziej przejęta tym, który profil pokazać kamerze, niż jej płaczącym dzieckiem.

Kryzys dnia powszedniego

Na szczęście mało komu tragedie przydarzają się na porządku dziennym. Oznacza to jednak, że część twórców decyduje się je fabrykować. Nie można tu niestety mówić o niewinnych „prankach”, bo zazwyczaj mają na celu wywołanie silnych, negatywnych uczuć. Ich ofiarami są najczęściej dzieci. Zdarzały się chociażby sytuacje, w których nieletniemu oznajmiano wymyśloną złą wiadomość, by wywołać płacz. Ale na tym się nie kończy, gdyż w Internecie dobrze widziane są jedynie ładne ujęcia. Dlatego dzieci zmusza się, by emocjonalną scenę, skomplikowaną rozmowę albo wybuchową kłótnię powtarzały kilka razy, żeby wszystko wyglądało „perfekcyjnie”.

Kanały rodzinne
Kanały rodzinne. Jak wykorzystywanie dzieci stało się nową drogą do sławy? Foto Ba Phi/Pexels

Konsekwencje

Poza potencjalnym upośledzeniem inteligencji emocjonalnej oraz umiejętności rozwiązywania problemów, a także zniechęceniem dziecka do angażowania się w rozmowy w obawie o ukryty motyw drugiej strony, bycie nagrywanym 24/7 wywiera też na nieletnich ogromną presję. W skrajnych przypadkach występowanie w materiałach rodziców może kolidować ze szkołą albo czasem z przyjaciółmi. Co więcej, dziecko jest stawiane w pozycji żywiciela rodziny. Odwraca to zupełnie zwykłą strukturę, w której to rodzice zarabiają na zależne od nich pociechy. Jednak pomimo zdobywania pieniędzy, dzieciom nie są dawane żadne prawa ani przywileje, które normalnie przysługują ich opiekunom.

Myka Stauffer

Brak regulacji i nadzoru tworzy też grunt do innego rodzaju nadużyć. W połowie 2020 roku w Internecie wybuchł skandal po tym, gdy youtuberka parentingowa, Myka Stauffer, ogłosiła, że razem z mężem oddają adoptowanego syna. Przez poprzednie trzy lata na ich kanale można było śledzić proces włączenia małego Huxley’a do rodziny. Drobiazgowo udokumentowano też zmagania chłopca z autyzmem i udarem mózgu. Nakręcone z jego udziałem filmy były jednymi z najpopularniejszych na kanale influencerki. Kiedy jednak dziecko stało się zbyt „problematyczne”, para postanowiła znaleźć mu inną rodzinę.

Kanały rodzinne
Kanały rodzinne. Jak wykorzystywanie dzieci stało się nową drogą do sławy? Foto Pixabay/Pexels

DaddyOFive

Kanał DaddyOFive został w 2018 roku odgórnie zawieszony przez YouTube’a. Przez terminacją można było na nim oglądać vlogi oraz pranki. Niestety, część z nich przypominała raczej przemoc fizyczną i emocjonalną, niż śmieszny żart. Sytuacja, pomimo tego, że filmy miały setki tysięcy odsłon, wywołała oburzenie dopiero, kiedy inny youtuber, Philip DeFranco, postanowił zaadresować przerażające sceny. Ostatecznie oboje rodziców udało się postawić przed sądem. Do podobnej sytuacji doszło jednak zaledwie dwa lata później, kiedy kobieta stojąca za kanałem rodzinnym Fantastic Adventures została aresztowana za znęcanie się nad swoimi adoptowanymi dziećmi.

Jak ochronić dzieci?

Zasadne jest pytanie, czy rodzice powinni mieć prawo umieszczania w Internecie materiałów zawierających ich pociechy. Niektórzy członkowie medialnych społeczności proponują, że na kanały rodzinne powinien zostać nałożony limit, który ograniczałby, w jakim procencie filmów bądź zdjęć mogą występować dzieci. Chociaż mogłoby to rozwiązać część problemów, to ważne jest także, żeby w życie weszły inne prawa, które chroniłyby dzieci pracujące w Internecie. Potrzeby jest również lepszy system zgłaszania nadużyć na poszczególnych platformach. Zanim jednak zmiany takie staną się rzeczywistością, może minąć trochę czasu. Dlatego część odpowiedzialności spada na samych widzów, którzy muszą zwracać uwagę na treści, które konsumują, i czy nikt przez nie nie cierpi.

Anna Miłachowska