Kawa Sherlocka, czyli o uwodzeniu. Oskar Bachoń

Kolejne, krótkie opowiadanie Oskara napisane po rozmowie z mistrzynią uwodzenia.

sexy woman in lingerie reding on a sofa– Oskar, wiedziałam, że w kwestiach uwodzenia jestem mistrzynią, ale że ten numer przejdzie, to Ci powiem, że sama jestem zaskoczona.

– Justyna, już się boję. Zwłaszcza, że ten Twój Krystian mega zazdrosny jest, mówiłaś.

– Właśnie. To sobie chłop zorganizował konkurencję – Justi zarzuciła długim kasztanowym lokiem w tył – Krystian to świr. Dostrzegał rywala w Kamilu Stochu, reklamującym jakąś sieć komórkową. No mówię ci, dostawało mi się za wszystko. Że na BP poszłam zapłacić do faceta, a przecież obok stała babka. I Krystianowi tak odwaliło, że zatrudnił detektywa. Koleś miał mnie śledzić, dokumentować to śledzenie i raportować Krystiankowi. Pewnie bym się nie kapnęła, gdyby nie to że koleś, znaczy się ten detektyw, miał słabość do kawy. I wiesz, tankuję auto, a on kupuje kawę. Siedzę w galerii, a on do Costy na dużą latte wpada. Potem się chowa, ale ciągle go widzę obok, jak kupuje kawę. Potem te kubki go zdradziły, bo patrzę i dwa samochody obok ciągle, biała mazda stoi. Mazda jak Mazda, ale w
środku zawsze kubek po kawie. Przyczaiłam się kiedyś po szopingu w galerii, że niby przez telefon w samochodzie gadam, a ten koleś od kawy do mazdy wsiada. A Misio wieczorem pyta, jak mi zakupy poszły. Kurde, nigdy o to nie pytał. Myślę sobie: detektywa wynajął jak nic.

– Że też mu się chciało kasę wydawać?

– Też się dziwię. Jak u dziewczyn na noc zostałam, to pod blokiem do rana siedział. Widzę przez okno znajome auto, to zrobiłam kawy i schodzę. Koleś przysypia, ale czujny. W końcu to nasz rodziny Sherock Holmes. I tak se myślę, jaki kraj, taki Sherlock. Nasz ma lekki brzuszek i łysinę. No ale ja też Moniką Bellucci nie jestem. Podchodzę, pukam w szybkę i mówię: pan tu całą noc mnie pilnuje…

Musiał pan zmarznąć okropnie. I kawy tu nigdzie nie ma, to panu zrobiłam”. Ale coś mnie tknęło. I se myślę: pierdzielę, spróbuję. Facet się speszył a ja już innym tonem: “w nocy to by pan pewnie wolał inne rzeczy robić niż śledzić młodą damę” – i wiesz, rzucam uśmiech numer trzy – “no co? nie myślał pan, żeby tam do nas wpaść? Siedem nieporządnych niewiast i pan? Zresztą, jaki pan, przecież aż głupio, żebym do tak młodego faceta na “pan” mówiła. Justyna jestem”. Koleś zbladł ale ja już wiedziałam, że jest mój. Waldzio na początku jeszcze próbował stawiać opór. Jeszcze z tydzień za mną jeździł. Po koniec, jakoś w piątek, tośmy się zgadali, żebym sobie najładniejsze zdjęcia z tego śledzenia wybrała. Ale jak jechałam z dziewczynami na weekend, więc on służbowo pojechał za mną, to ostatecznie dwoma porządnymi laskami go przekonałam, po czyjej stronie ma stać. I patrz
Oskarku, i Krystian szczęśliwy, bo przekonany, że ja to tylko fitness i galerię, i Waldzio, bo służbowo przez mój fitness, na siłownię się zapisał, co tak bezczynnie będzie czekał, no i Marek, bo wreszcie spokojnie możemy się spotykać.