Jak dostarczyć dziecku wszystkiego, czego potrzebuje – wychodzimy naprzeciw niejadkom

„Jesteś tym co jesz” – to zdanie wpajane jest nam jak mantra cały czas, ale nie wszyscy zdajemy sobie sprawę z wagi tych słów. Łatwo je zbagatelizować – przecież wcale tak nie jest, nie zmieniamy się w kapustę po jej zjedzeniu. Należy jednak zwrócić uwagę na to, że dobrze zbilansowana dieta zapewnia nam dużo zdrowsze życie i sprawniejsze ciało. Jest to szczególnie ważne, gdy organizm cały czas rozwija się i potrzebuje wielu składników, by wzrost odbył się prawidłowo.

Jak dostarczyć dziecku wszystkiego, czego potrzebuje – wychodzimy naprzeciw niejadkom

Właśnie dlatego zwracamy szczególną uwagę na to jak i co jedzą nasze dzieci. Niestety nie wszystkie są skore do współpracy podczas posiłków, co nadal jest sporym problemem, dlatego powinniśmy przyjrzeć się sposobom na poskromienie niechęci niejadków.

Niejadek nie jedno ma imię

Słowem „niejadek” operuje bardzo wielu rodziców, okazuje się jednak, że nie wszyscy mają to samo na myśli. Przykładowo większość dziadków z całego świata nazwie tym wyrazem każde dziecko, a szczególnie swoje własne wnuki, za którymi spieszą z dokładkami, kiełbaskami i dolewką zupy. Jak wynika z badań przeprowadzonych na rodzicach, aż połowa spośród nich jest przekonana, że ich potomek jest niejadkiem.
Niestety wśród nich różne mogą być definicje takiego dziecka i oprócz babcinej teorii, zmartwieni rodzice określają tak między innymi dziecko, które nie dojada swojej porcji obiadu do końca. U innych problem stanowić może jedzenie mniejszej ilości pożywienia niż rówieśnicy. Największym problemem zdaje się jednak wśród dzieci niechęć do konkretnych składników posiłków – tu faktorem może być ich konsystencja (dziecko skarży się, że coś jest obślizgłe, gumowate) lub po prostu smak, zwykle kwaśny lub gorzki. Takie dzieci często wymuszają na rodzicach gotowanie osobnych posiłków poza obiadem dla pozostałych domowników.

Źródło tarapatów

Kłopoty z żywieniem wśród dzieci są niestety problemem, który występuje wyjątkowo często, zwłaszcza współcześnie, w dobie fast foodów będących niestety coraz częściej alternatywą dla domowo przygotowanych posiłków. Nie możemy jednak jednoznacznie kierować całej winy na rodziców lub dziecko.
Bardzo częstą przyczyną problemów jest nietolerancja nawet słabo wyczuwalnego gorzkiego smaku. Naturalnie smak ten ma za zadanie przestrzec nas przed zepsutym jedzeniem, jednak ze względów genetycznych predyspozycji odpowiednich receptorów tego smaku może wykształcić się większa ilość lub mogą one być bardziej wrażliwe na bodźce. Nawet jeśli rodzice nie mieli z tym problemów w młodości – możliwe, że gen ujawniał się we wcześniejszych pokoleniach i akurat u rodziców został zamaskowany przez gen normalnego postrzegania smaku. Należy mieć więc na uwadze, że jeśli dziecku coś nie smakuje, niekoniecznie musi nam robić na złość, istnieją mechanizmy powodujące między nami różnice w odczuwaniu niektórych zmysłów.

Radzimy sobie

Nie jesteśmy jednak bezradni – bynajmniej nie powinniśmy tak się czuć, a kluczem do przekonywania dziecka do różnych potraw spada na barki cechy, którą powinniśmy pielęgnować u siebie jako dobrego rodzica – konsekwencji. Dziecko bardzo szybko się uczy, a zły nawyk bardzo trudno zniwelować, jeśli dziecku ustępujemy i nie robimy nic w kierunku polepszenia sytuacji. Jeśli dziecko jest uparte – my musimy być bardziej uparci i podawać potrawy, które powinno jeść dziecko wielokrotnie. Niepotrzebna jest agresja – może ona wywołać efekt odwrotny do zamierzonego. Badania wykazują, że samo podawanie tych samych potraw, które dziecko odmówiło w końcu sprawi, że dziecko przekona się i spróbuje – należy jednak uzbroić się w cierpliwość. Oczywiście chodzi o proces rozłożony w czasie, nie chcemy dziecka zupełnie znudzić podając to samo codziennie. Oprócz tego dzieci świetnie chłoną i naśladują zachowania innych dzieci, dlatego warto wysyłać je do żłobków i przedszkoli, gdzie nabiorą chęci do próbowania smaków, w których gustują rówieśnicy. Jeszcze innym sposobem jest dodawanie do nowych dla dziecka potraw ulubionego składnika – niektóre gustują w serze, inne w keczupie lub kremie czekoladowym. Ważne, by dziecko poczuło jakąś ciekawość i posmakowało potrawy zanim wykrzywi się w grymasie.

Dziecko zdrowe na 100%

Oprócz zbilansowanej diety warto pamiętać, że na rynku dostępnych jest dużo drobnych pomocy dla rodzica w zapewnieniu mu odpowiedniego odżywienia we wczesnych etapach jego wzrostu. Eliminują one potrzebę dokładnego wczytywania się w skład produktów, których używamy do przygotowania dań, który i tak ulega pewnym niewielkim zmianom w trakcie obróbki związanej z gotowaniem. Witamin i mikroelementów możemy dostarczyć dziecku chociażby napojem rozpuszczalnym Visolvit Junior o smaku pomarańczowym (skład dostępny na http://visolvit.pl/produkty/visolvit-junior- orange/). Warto zaangażować dziecko w proces przygotowywania takich napojów, aby pobudzić jego ciekawość i tym samym zachęcić do rutynowego przyjmowania suplementu.
Suplementacja nie jest jednak zastępstwem dla dobrej, zbilansowanej diety. Jeśli dziecko ma poważne problemy żywieniowe, należy zgłosić się do lekarza lub dietetyka, aby zaplanować odpowiedni plan działania.